Kilka tygodni temu byłem Warszawie. Czekając na córkę, zaparkowałem na placu Wilsona – przed kinem Wisła i kawiarnią “Blikle”. Pewnie kojarzysz te słynne warszawskie pączki?
Siedzimy z żoną w samochodzie. Patrzymy przez przednią szybę i mamy mniej więcej taki widok:
Nagle Ewa mówi: “Zobacz. Te pączki, to nie są pączki od Bliklego! To jakaś podróbka.”
I rzeczywiście. Okazało się, że jakiś spryciarz wynajął lokal obok kawiarni Bliklego i też otworzył cukiernię… z pączkami!
Nazwał to miejsce “ Warszawskie Pączki Tradycyjne ”. Lokal jest przylepiony do Bliklego, jakby był jego częścią, okienkiem szybkiej obsługi (jak w MacDonald’s).
W ten sposób niejedna osoba może się pomylić. Może też po prostu z ciekawości lub wygody kupić pączki u konkurencji. Skojarzenia z znaną marką też robią swoje.
W moim przypadku (oprócz łakomstwa) wygrała ciekawość oraz fakt, że pączki od Bliklego są robione na tłuszczu zwierzęcym, a tamte pączki okazały się być smażone na oleju roślinnym.
Jestem przekonany, że wiele osób każdego dnia nabiera się na ten [tutaj zaraz wstawimy właściwe słowo] zabieg marketingowy.
No i teraz pytanie. Jakie słowo wstawisz powyżej?
- bezczelny
- genialny
- sprytny
- żenujący
Muszę przyznać, że osobiście mam problem z wyborem. Z jednej strony uważam, że to świetnie zrobiony guerilla marketing. Do tego całkowicie legalny.
Jednak z drugiej strony, przypominam sobie jak rok temu ktoś w Internecie zaczął korzystać z nazwy “Copywriting Masterclass” do promocji swoich kursów.
Nie miałem wtedy miłych odczuć i bynajmniej nie uważałem, że to był genialny marketing. Próbowałem nawet zastrzec tę nazwę w Urzędzie Patentowym. Odrzucili jednak mój wniosek.
I teraz pytanie do Ciebie. Do czego można się posunąć żeby osiągnąć sukces w biznesie? Co myślisz o ludziach, firmach, którzy robią biznes jadąc okrakiem na karkach innych marek?
P.S. Pączki od marketingowych spryciarzy były okropne i drogie. Nie polecam.